środa, 24 lipca 2013

Policja w plakatach protestacyjnych ostatniego półwiecza – cz. 3

Pomijając prace tak radykalne i sugerujące bezzasadność więzi między społeczeństwem a służbami porządkowymi, wskazać należy jednakże, że większość dzieł artystów latynoskich dokonywała dalej idącej konceptualizacji problemu, wskazując raczej na problem naruszonej wolności niż opresji ze strony policji. Tym samym podjęto próbę dialogu, która z jednej strony krytykowała ramy społeczne, w jakich dane było artystom funkcjonować (np. prace Ruperta Garcii wielokrotnie odnosiły się do pogwałcenia praw człowieka w innych regionach świata, jak Kuba, Palestyna czy kraje Ameryki Południowej, co do dziś stanowi leitmotif ośrodka kalifornijskiego, obecny choćby w pracach Jesusa Barrazy), ale uwypuklała również fakt, iż problem nadużywania uprawnień przez policję jest nie tylko związany z brutalizacją życia społecznego, ale wymaga głębszego zastanowienia. Zarówno dzieje walki policji z organizacjami przestępczymi od lat 60., jak i sprzeciw ludności wobec bezwzględności niektórych zachowań, spowodowały wraz z postępującym rozwojem doktryny praw człowieka wprowadzenie rozwiązań, które pozwoliły zapewnić bezpieczeństwo i odrodzić przekonanie o szlachetności wysiłków policjantów. Obowiązek poinformowania zatrzymanego o jego prawach wprowadzony w następstwie sprawy Miranda v. Arizona w 1966 r. czy kazus Tennessee v. Garner (1985), w którym rozstrzygnięto, że policjanci nie są uprawnieni do skorzystania z broni palnej przeciwko uciekającym przestępcom[1], ale nie sprawiającym zagrożenia dla policji lub osób trzecich, znacznie ograniczyły uprawnienia funkcjonariuszy, ale jednocześnie umożliwiły wykształcenie w społeczeństwie przekonania, że korzystanie z broni stanowi środek ultima ratio. Także podjęte działania w zakresie public relations i kierowanie przekazu, że odpowiedzialnymi za nadużywanie uprawnień są nieliczne „zgniłe jabłka” spowodował, że w pewnej mierze odbudowane zostało zaufanie pomiędzy policją a społeczeństwem. Na uwagę zasługuje też dorobek doktryny lat 80. w tym zakresie, jak choćby praca J.J. Fyfe’a z 1986 r., który zanalizował oczywisty fakt, że nadużywanie uprawnień ma charakter dwojaki: może być albo następstwem świadomego pozaprawnego wykroczenia poza kompetencje albo niepotrzebnego uciekania się do korzystania ze środków przymusu wyższego rzędu niż te wystarczające do zaprowadzenia porządku[2]. Zapewne z tych przyczyn większe akcje protestacyjne przeciwko nadmiernemu wykorzystaniu broni przez policję od połowy lat 90. odbywały się w związku z jednostkowymi przypadkami skrajnego nadużycia przysługujących tej instytucji uprawnień. W nich też korzystano z plakatów jako nośnika komunikacji wizualnej, niemniej ostatnie lata wskazują na o wiele istotniejsze wykorzystanie mediów społecznościowych i treści transmitowanych za pomocą sieci Internet, pomimo niechęci niektórych organizacji do tych form komunikacji jako kontrolowanych przez ośrodki władzy.

paul barron - oscar grant (2010)Zabójstwo Oscara Granta w Nowy Rok 2009 r. przez policję chroniącą kolej BART łączącą kalifornijskie metropolii wywołała zmasowaną akcję protestacyjną, po tym jak ujawnione w serwisie Youtube nagranie z kamery na stacji (wyemitowane również w mediach) wskazało, że chłopak nie podjął żadnych zachowań uzasadniających dokonanie przez policjanta śmiertelnego strzału w szyję. Ze strony policji opinia publiczna uzyskała przekaz, iż jednostka ta zmierza do umorzenia postępowania, toteż skierowanie sprawy do sądu potraktowane zostało jako pewien sukces, który jednak zniwelowane zostało niską karą dwóch lat pozbawienia wolności, przy czym skazany Johannes Mehserle spędził jedynie jedenaście miesięcy w stanowym więzieniu. Aż do wydania wyroku latem 2010 r. sprawie zarówno przed skierowaniem aktu oskarżenia, jak i na etapie sądowym, towarzyszyła znaczna akcja artystyczna, w którą zaangażowali się zarówno twórcy grafiki internetowej, jak i plakaciści i muraliści. Prace, jak plakat Jesusa Barrazy i Melanie Cervantes „Justice for Oscar Grant! Justice for Gaza!” nawiązały do tradycji szerszego postrzegania niesprawiedliwości społecznej, podczas gdy inne, korzystając również z fotografii uśmiechającego się zmarłego w czarnej czapce, koncentrowały swój przekaz na tym jednostkowym wypadku. Powiązanie niektórych z tych prac ze słowem „sprawiedliwość” w różnych konstrukcjach językowych (np. u Paula Barrona) przekonywać miało odbiorcę, że działalność policji w Kalifornii niewiele ma wspólnego z wymiarem sprawiedliwości, a tym samym nie realizuje ona swojego podstawowego zadania. Zarówno w plakacie „Demand Justice” z 2009 r., jak i jego zmodyfikowanej wersji, która umieszczona została w przestrzeni publicznej pod koniec czerwca 2010 r., zawierającej górujący nad zwielokrotnioną postacią policyjny śmigłowiec, artysta odniósł się do nieskuteczności działań policji, wezwań rodziny o sprawiedliwy wyrok w sprawie oraz oddolnej aktywności protestujących. Całość łączyć miała spontaniczna chęć sprzeciwu wobec nadużywania uprawnień przez policję oraz upamiętnienia ofiary tragedii.

Analiza przywołanych prac w rozwiniętych państwach demokratycznych wskazuje, że w części z nich celowo ukształtowano przekaz, by dodatkowo zantagonizować odbiorcę z zachowaniem policji (a tym samym doprowadzić do wystąpienia lub eskalacji przemocy), niemniej wiele plakatów zmierzało raczej do wyrażenia sprzeciwu wobec postrzeganego społecznie naruszenia poczucia sprawiedliwości lub obowiązujących rygorów etycznych. Potwierdza to także opis środowisk, które inspirowały kolejne fale protestów w Puget Sound w 2011 r., gdzie zdaniem jednego z członków grupy Anonymous organizatorów można było podzielić na anarchistów, autonomistów i osoby o poglądach antyautorytarnych[3]. Zapewne z tych przyczyn hasła na plakatach, ulotkach i transparentach oraz wygłaszane przez megafony miały zarówno charakter antypolicyjny, jak i nawołujący do wymierzenia sprawiedliwości osobom odpowiedzialnym za śmierć Johna Williamsa. Bardziej radykalne jednostki (w tym autor sporządzonego dla Anonymous raportu z przebiegu działań) prezentowały jednak stanowisko uniemożliwiające jakąkolwiek komunikację pomiędzy protestującymi a policją twierdząc, że siły porządkowe pozostają na usługach wielkiego kapitału i tylko tym osobom są podporządkowane, toteż samym nadużyciem władzy przez system jest istnienie tej instytucji[4]. Wobec powyższego, wydaje się, iż rolą policji w przypadku takich manifestacji powinno być przede wszystkim rozpoznanie, jakie grupy organizatorów odpowiedzialne są za dany protest, a następnie nawiązanie z nimi kontaktu polegającego na ukazaniu otwartości na realizację celi tych organizacji. Oba przywołane zdarzenia wywołane były zgonem w trakcie interwencji policyjnej, toteż zasadnym oczekiwaniem społeczeństwa było liczenie na należyte i dokładne zbadanie sprawy przez organy ścigania i następnie upublicznienie wyników śledztwa na tyle, by przekonać zbulwersowaną opinię publiczną o zasadności podjęcia określonej formy zakończenia postępowania przygotowawczego. Artefakty komunikacji wizualnej, jaką w większości posługiwali się protestujący w trakcie tych dwóch zdarzeń, wskazuje, iż to ten aspekt, a więc ochrona naruszonej sprawiedliwości, był katalizatorem udziału większości jednostek w manifestacjach.

Całkowicie odmienne zjawisko występuje w państwach, które wciąż nie osiągnęły tak wysokiego rozwoju ekonomicznego jak Stany Zjednoczone czy kraje Europy zachodniej. Szczególnie dostrzegalne jest to zjawisko w Indiach, gdzie do chwili obecnej w znacznej mierze organizacja i funkcjonowanie policji oparte jest na rozwiązaniach wprowadzonych kolonialną Ustawą o Policji z 1861 r. Po stłumieniu ogólnoindyjskiego powstania lat 1857-1858 niezbędnym dla Korony Brytyjskiej czynnikiem stało się stworzenie jednostek, które w razie zagrożenia bezpieczeństwa – wówczas postrzeganego odmiennie niż po uzyskaniu niepodległości – byłyby w stanie przede wszystkim przeciwdziałać rozruchom, a w mniejszym stopniu walczyć z przestępczością. Do chwili obecnej, pomimo licznych reform, jak przeprowadzone od lat 50. do 70. XX w., indyjska policja posiada wiele mankamentów, a cieniem na jej roli społecznej stało się instrumentalnie wykorzystanie tej instytucji podczas stanu wyjątkowego wprowadzonego za rządów Indiry Ghandi w latach 1975-1977[5]. Licząca prawie 3 miliony osób struktura została już w okresie kolonialnym odseparowana od społeczeństwa, skoszarowana i tam poddawana treningom, wskutek czego w pierwszych dekadach po uzyskaniu niepodległości nie była w stanie efektywnie przeciwdziałać rozwijającej się przestępczości. Zmiany prawne, jak umożliwienie policjantowi aresztowania każdej jednostki, wobec której ma on „uzasadnione podejrzenie” popełnienia przestępstwa (lub zamiaru jego popełnienia), wraz z wypracowanym już pod koniec lat 40. stanowiskiem orzecznictwa, że analiza tego podejrzenia jako będąca dyskrecjonalnym uprawnieniem funkcjonariusza policji wymyka się uprawnieniom sądów[6], stanowią tylko jeden z licznych elementów braku zaufania społeczeństwa do policji. Ponadto do chwili obecnej w Indiach nie wypracowano skutecznego mechanizmu przerwania zbyt silnych relacji między policją a polityką. W przypadku nasilenia protestów lub przestępczości funkcjonariusze wielokrotnie zachęcani byli przez polityków do nie wahania się przed użyciem siły, podczas gdy w przypadku prowadzenia spraw sądowych wskutek jej nadużycia ci sami politycy ze swojego wcześniejszego „parasola ochronnego” się wycofywali. Tytułem przykładu wymienić można słowa premiera stanu Utiar Pradesh Kelyana Singha, który 30 kwietnia 1998 r. w przemówieniu do oficerów policji przekonywał, że „jeśli odbierzecie życie jednej osoby, która pozbawiła życia dziesięciu innych, to ludzie będą was chwalić. I ja jestem tutaj, by was chronić[7]. Policję zachęca się również do samodzielnego podejmowania działań na pograniczu prawa, czego przejawem była m.in. akcja przeciwko przestępczości w Gujarat od lutego do kwietnia 2002 r. W ten sposób funkcjonariusze policji uzyskują fałszywy przekaz, iż w szczytnym celu, jakim jest walka z zorganizowaną przestępczością, terroryzmem lub zamieszkami mogą korzystać z prawie wszystkich dostępnych im metod siłowych, a także że dla swych działań odnajdą poparcie wśród wyższych rangą oficerów i polityków. Również media kreują wizerunek bezkompromisowych herosów w szeregach policji (jak Dayanand Nayak, który wsławiając się pozbawieniem życia ponad pięćdziesięciu gangsterów, stał się tematem kilkunastu filmów), jednocześnie minimalizując dyskusję nad rozwiązaniami systemowymi. W ten sposób do społeczeństwa dociera komunikat o wszechwładzy policji i o nieuwzględnieniu interesu przeciętnego obywatela w razie zaostrzenia konfrontacji pomiędzy policją a grupami przestępczymi, co zaburza poczucie bezpieczeństwa.


[1] Jack R. Greene, op. cit., s. 9.

[2] J.J. Greene, op. cit., s. 6.

[3] Anonymous, Burning the Bridges They Are Building: Anarchist Strategies Against the Police in the Puget Sound, Winter 2011, The Anarchist Library Anti-Copyright, 21.05.2012.

[4] Anonymous, op. cit., s. 35.

[5] G.P. Joshi, Police Accountability in India, www.humanrightsinitiative.org, s. 2 i 4.

[6] Kodeks procedury karnej w Indiach z 1898 r., sekcja 54; Om Prakasha Gupta, In the High Court of Madras, „Criminal Law Journal”, vol. 143, rok 1949 (28 lutego 1949 r.).

[7] G.P. Joshi, Police Brutality in India. A Media Scan, New Delhi, listopad 2000, s. 12.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz