czwartek, 4 listopada 2010

Za biurkiem Obamy

Gigantyczna kometa leci przez Układ Słoneczny i niechybnie uderzy w Ziemię. Ubrany w tenisówki astrofizyk, którego niedawno wyrzucono z ośrodka badawczego, bo położył kanapkę z masłem czekoladowym na radioteleskopie, ściska rękę urzędującego prezydenta. Tylko on bowiem ma genialny plan, jak zniszczyć kometę i nie narazić się na rój odłamków, mogących uczynić na naszej planecie nową epokę lodowcową. Taka typowa scenka z hollywoodzkich filmów musi mieć swoją odpowiednią scenografię. Ów astrofizyk pojawia się więc w towarzystwie wysokich rangą wojskowych Pentagonu w miejscu niedostępnym dla przeciętnego Amerykanina, czyli w Gabinecie Owalnym Białego Domu. I o tym miejscu oraz architekturze budynku będzie dzisiejszy post.plan kompleksu w waszyngtonie

Kiedy w 1787 r. Stany Zjednoczone stały się niezależnym państwem, pojawił się problem, gdzie mają stolicę. Przyjęto więc prowizorycznie, że będzie to najludniejsze miasto Kolonii czyli Nowy Jork. Dopiero w 1790 r. Jerzy Waszyngton podpisując "Akt Kongresu" ustalił, że stworzony będzie nad Potomakiem ośrodek władzy, w którym skupione zostaną najważniejsze instytucje nowego organizmu państwowego. Takie są początku Dystryktu Kolumbia, który dziś składa się de facto z centrum miasta Waszyngton. Trzeba było też znaleźć siedzibę prezydentowi, który jak wiadomo pełnił funkcję dość specyficzną w USA. Niektórzy historycy prawa i ustroju twierdzą nawet, że rola prezydenta w Stanach jest zbliżona do pozycji króla, tylko po prostu inaczej się nazywa. Władzy więc trzeba było nadać odpowiedni obiekt godny splendoru i prestiżu Jerzego Waszyngtona. Wcześniej mieszkał bowiem w dwóch rezydencjach w Nowym Jorku, a potem, gdy na okres 10 lat tymczasową stolicą stała się Filadelfia (1790-1800), w budynku wynajętym od Sekretarza Skarbu Roberta Morrisa. Nie udało się też mieszkańcom stolicy Pensylwanii przekonać Waszyntona, by ich miasto zostało stolicą na stałe po upływie tego dziesięcioletniego okresu. Waszyngton przychylił się do opinii Jamesa Madisona (przyszłego czwartego prezydenta USA), że kraj potrzebuje osobnej stolicy niezależnej od żadnego stanu. Tym oto sposobem po 10 latach starań John Adams, znany przede wszystkim z emitowanego parę lat temu świetnego serialu, wprowadził się do Białego Domu. Niewiele jednak osób wie, dlaczego Biały Dom wygląda tak, jak wygląda i jakimi budynkami inspirowali się jego architekci.

Pierre-Charles l'Enfant był architektem, który jest odpowiedzialny za ogólny plan Waszyngtonu. Pojawił się w Ameryce w 1777 r., gdy nadarzyła się możliwość wstąpienia do wojsk jego rodaka, generała Lafayette'a. Po tym, jak został ranny w kluczowej dla rozwoju rewolucji bitwie pod Savannah (1779), przeszedł do oddziałów Waszyngtona. Tam zaprzyjaźnił się z przyszłym prezydentem, a już po wojnie założył w Nowym Jorku firmę budowlaną, której był głównym architektem. Dostał m.in. zlecenie wzniesienia hali miejskiej, w której odbył się pierwszy kongres Stanów Zjednoczonych (link). Widać, że rozwiązanie było stricte funkcjonalne, dość oszczędne, a zarazem nie tak "pompatyczne" jak przyszłe budynki w DC. Jednakże to właśnie to zlecenie pozwoliło na snucie przez l'Enfanta planów o przyszłym wyglądzie Dystryktu Kolumbia.

Z niemałym udziałem Thomasa Jeffersona, architekta-samouka, udało się uzgodnić i miejsce położenia stolicy, i także wygląd poszczególnych budynków. Tym, co przede wszystkim w przypadku Białego Domu inspirowało architektów to koncepcje miasta idealnego, popularne wówczas we Francji. W końcu to czasy Boullée i kilku podobnych mu architektów, ale na szczęście w Ameryce nie myślano o tak niestandardowych rozwiązaniach. Zależało im jednak na majestatyczności budynków - Biały Dom wzniesiono 5 razy większym niż pierwotnie planowano oraz dodatkowo uwzględniono prośbę Waszyngtona, by przy budynku umieścić kompleks ogrodowy. Francuskie inspiracje w znacznej mierze wyjaśniają neoklasycystyczne rozwiązania w duchu tego kraju, jakie przeszczepiono w USA, ale wnętrze zaplanowano już zupełnie inaczej. Wydaje się ono bardziej czerpać z dorobku brytyjskiego i być przeznaczone bardziej właśnie dla takiego mieszkańca. Przyczyna tego jest jasna, gdy dowiemy się na jakich budynkach się inspirowano, wznosząc Biały Dom.

ratusz w charlestonie

Bezpośrednim projektantem Białego Domu był irlandczyk James Hoban. Wykształcony w Dublinie artysta w 1781 r. wyjechał do Filadelfii, gdzie został głównym architektem miejskim. Wznosił dla ludności w wielu Koloniach budynki właśnie w duchu brytyjskim, jakiego nauczył się w Royal Dublin Society. To co widać obok to właśnie jego autorstwa ratusz w Charlestonie i bardzo podobny projekt wygrał konkurs na Biały Dom w 1792 r. Tam również planowano stworzyć trzyosiową fasadę z dziewięcioma rzędami okien. Pierwszy prezydent uparł się jednak na dwie osi i więcej okien oraz przede wszystkim budynek z kamienia, a nie cegły. Efekty widać do dziś... Na drugim piętrze, XVIII-wiecznym zwyczajem, umieszczono obszerny salon w owalnym kształcie. To właśnie miejsce od 1909 r. (za Williama Howarda Tafta) jest niejako "pracownią" prezydenta. Tak więc te wszystkie filmowe sytuacje, gdy prezydent wstaje zza biurka, wygląda z okna swojego gabinetu i wychodzi bezpośrednio na trawnik okalający Białym Dom, można włożyć między bajki. Inna sprawa, że zbudowana specjalnie w Hollywood makieta siedziby prezydenta ma ponoć tylko jedno piętro...

Ślad irlandzki jest dość widoczny, ale do dziś w żadnych przewodnikach nie udało się znaleźć bezpośredniego wzoru, z jakiego mógł korzystać Hoban. Problematyczny jest sam wpływ poszczególnych architektów - Waszyngton i Jefferson wtrącali się do prawie wszystkiego. Tak więc jedynym pewnym pozostaje fakt, że dla Hobana najistotniejszym budynkiem, z którego czerpał był Leinster House, dawny pałac księcia Leinster, zbudowany w latach 1745-1748, obecnie będący siedzibą irlandzkiego parlamentu. Ten budynek składa się z trzech osi i jedenastu rzędów okien, ponadto otoczono go kompleksem ogrodów, dziś zredukowanym ze względu na inną zabudowę. Tym co łączy oba obiekty jest jednak przede wszystkim wnętrze - plan Białego Domu to prawie dokładne potwórzenie pierwszego i drugiego piętra dublińskiego Leinston House. Co więcej jeszcze kilka lat po wzniesieniu budynku toczyły się spory, jak zaadaptować przestrzenie i na co przeznaczyć poszczególne pomieszczenia. Pierwsza ilustracja w tym poście to właśnie taki plan stworzony przez Benjamina Henry'ego Latrobe'a z 1807 r. Przyjaciel Jeffersona, dzięki któremu otrzymał zlecenie wzniesienia budynku Kapitolu, razem z drugim przezydentem modyfikował zastosowanie poszczególnych pokoi. Z tych to przyczyn aż do początków XX w. Gabinet Owalny nie był gabinetem, lecz podręczną biblioteczką prezydenta.

President Barack Obama examines  the Resolute Desk on March 3, 2009, while visiting with Caroline Kennedy Schlossberg in the Oval Office. In a famous photograph, her brother John F. Kennedy Jr., peeked through the FDR panel, while his father President Kennedy worked. <br />Official White House Photo by Pete Souza

Poniżej przedstawiona scenka to nie moment szukania spinacza przez Obamę, ale oglądanie biurka darowanego przez królową Wiktorię w 1856 r. (to samo biurko pojawia się w drugiej części "Skarbu narodów"). Ten eksponat składa się z desek brytyjskiego statku "Resolute", który ugrzązł w skutych lodem wodach północnej Ameryki. Za ofiarowaną przez marynarzy pomoc w uratowaniu załogi królowa postanowiła przekazać tak ukazane biurko. Widać jednak, że poza biurkiem sprowadzonym do Gabinetu Owalnego dopiero przez JFK, pomieszczenie nie bardzo idzie z duchem czasu. Ciekawe, gdzie Obama trzyma podręcznego laptopa, walizkę z guzikami do odpalenia rakiet i wyłączenia Internetu oraz iphone'a z numerami najważniejszych przywódców na speed-dialu... Tytułem zakończenia należy dodać, że projektując Gabinet Owalny Hoban miał wzorować się także na wnętrzu Castle Coole, rezydencji w Enniskillen w Irlandii Północnej, ale jest to już dalszy stopień zależności. Fani zaś wpływu Jeffersona na ogólny wygląd rezydencji podnoszą, że pod koniec lat 80. XVIII w. był on w przedrewolucyjnej Francji, gdzie mógł widzieć wczesne plany Château de Rastignac, budynku zaprojektowanego przez Mathurina Salat. Jednakże ze względu na rewolucję i wojny napoleońskie ten bardzo podobny do Białego Domu budynek w okolicy Bordeaux powstał dopiero w latach 1812-1817 (na fotce poniżej). Z tego powodu rodzić się mogą wątpliwości, który budynek miał większy wpływ na swojego odpowiednika - czy ten zrealizowany wcześniej, czy też wcześniej zaprojektowany. Podobieństwa są jednak uderzające i szczerze mówiąc dziwi mnie, czemu wciąż nie ma naprawdę dobrej monografii architektury Białego Domu, uwzględniającej zależności między budownictwem amerykańskim a europejskim 2. poł. XVIII w. A może wynika to z faktu, że USA miało już prezydentów z grona prawników, przedsiębiorców,  wojskowych, a nawet aktorów, zaś historyków sztuki do Białego Domu wpuszcza się dość rzadko. A pewnie znalazłoby się paru, którzy chętnie dla celów badawczych zamieniliby się z Barackiem Obamą miejscami chociażby na kilka miesięcy ;-)Château_de_Rastignac

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz