Jako historyk sztuki zajmuję się zwykle przeszłością, tym, co już zostało stworzone i muszę zwykle wyjaśnić, dlaczego dzieło sztuki wygląda tak, jak wygląda. Jako natomiast prawnik raczej wybiegam myślami daleko w przód, by przewidzieć skutki pewnych zaszłych lub dopiero zachodzących czynności. W dzisiejszym poście połączę te dwie umiejętności i z góry wyprzedzę błąd, który pojawi się w pierwszym odcinku nowego historyczno-kostiumowego serialu kanału Showtime czyli "The Borgias". Świetnie zrobiony, naprawdę wiernie oddający realia życia w Rzymie końca XV w. i mający wprost nieprawdopodobnie "charyzmatyczną" czołówkę... - tyle można powiedzieć po obejrzeniu pierwszego odcinka.
Gdzie tu przyszłość? No cóż, pierwsze dwa odcinki emitowane będą w USA dopiero jutro wieczorem ;-) Nie będę więc za wiele rzucał spoilerami, ale i tak pewnie wszyscy wiedzą, że serial zaczyna się w 1492 r., gdy Rodrigo Borgia (grany przez Jeremy'ego Ironsa) zostaje wybrany papieżem. Widzowie zaś przede wszystkim fascynować się będą dziejami Cesare i Lukrecji. Jednakże jako historyk sztuki nie mogę przejść obojętnie obok tego, że mniej więcej na początku drugiej połowy pierwszego odcinka podstarzały ponad 60-letni papież zaczyna romansować z "młódką" Giulią Farnese. Ba, nawet nakazuje wykonać jej portret artyście, który wtedy ozdabiał apartamenty Borgiów, czyli Pinturicchiowi. Problem w tym, że obraz, do którego pozuje Giulia wykonał ponad dekadę później Rafael...
Mniej więcej na kilkanaście minut przed końcem pierwszego odcinka młoda Lukrecja dowiaduje się, że jej "świątobliwy" i żądny władzy ojciec ma kochankę. Pojawia się bowiem w komnatach Pałacu Watykańskiego i napotyka tam Pinturicchia malującego Giulię z owieczką trzymaną na kolanach. Zaś ten facet w tle to właśnie ów artysta, który jak dostrzec możemy na innym kadrze tworzy dopiero fazę koncepcyjną portretu i szkicuje na razie tylko zarysy profilu Giulii. I tu pojawia się błąd scenarzysty, bo rzeczywiście Pinturicchio wykonał portret Giulii, ale nie z owieczką (której dorobiono potem róg, by wyglądała na maleńkiego jednorożca), ale jako Madonnę z Dzieciątkiem w towarzystwie nowo obranego papieża Aleksandra VI (ok. 1495). Obraz z jednorożcem stworzył bowiem dopiero Rafael prawdopodobnie w 1505 r.
Obraz, do którego pozuje aktorka to oczywiście "Kobieta z jednorożcem" Rafaela, o którym w sumie też wiemy niewiele. Stylistycznie malowidło wygląda na inspirowane "Mona Lizą" Leonarda i prawdopodobnie musiało powstać w tym samym czasie. Twarz postaci (utożsamianej właśnie z Giulią Farnese) przechylona jest nieco ku odbiorcy, a nie malowana z profilu, jak było to powszechne jeszcze w latach 80. czy 90. Nawet strój jest zbliżony i naszyjnik, któremu w serialu przyglądała się Lukrecja. Co jednak wiemy na temat tajemniczej damy z jednorożcem? Jak powszechnie wiadomo malowanie kobiet z atrybutami pozwalającymi rozpoznać tożsamość kobiety tylko po tym jednym elemencie było swoistą modą na początku XVI w. Przykładem może być chociażby wisząca w Krakowie "Dama z gronostajem". Inne malowidła jak "Portret Ginevry Benci" nie dają nam już żadnej podpowiedzi - w pewnym momencie bowiem obraz u dołu ucięto i pozostaje nam jedynie spekulować, czy ukazana kobieta trzymała coś w łapkach.
Malowidło Rafaela przez długi czas nie było uważane za powstałe spod jego pędzla. W spisie zbiorów rodu Farnese w 1760 r. zapisano dzieło jako portret św. Katarzyny Aleksandryjskiej i przypisano Perugino. Wynikało to jednak z faktu, że dzieło było mocno przemalowane i dopiero w XX w. postanowiono odnowić zwierzaczka. Wcześniej jeszcze twierdzono, że może autorem był Ghirlandaio albo Granacci, bo tej pracy dość daleko do stylu Perugina. Pod żadnym jednak pozorem nie przypomina ono malowideł Pinturicchia.
Jak podaje Vasari Pinturicchio, któremu zlecono wykonanie fresków w apartamentach Borgiów, wykonał naprzeciwko jednego z wejść Sala delle Vite dei Santi malowidło z Madonną z Dzieciątkiem, które błogosławi klęczącego przed nimi Aleksandra VI. Poszła plotka (której w swoim zwyczaju Giorgio Vasari nie omieszkał nie zaprotokołować), że to właśnie faworyta papieża pozowała jako modelka. Jakość zachowania pracy jest jak widać beznadziejna, bo wynika z nienawiści, jaką darzono "hiszpańskiego" papieża, który ostatecznie zmarł prawdopodobnie na skutek otrucia. Postanowiono bowiem zamalować to malowidło i dopiero kilka lat temu je odnowić, przywracając mu pierwotny wygląd na tyle, na ile to było możliwe. O tym, jak dzieło rzeczywiście wyglądało wiemy jednak z kopii Pietra Facchettiego, wykonanej w XVII w., choć niestety artysta ten niezbyt może równać się poziomem z ascetycznie kształtującym kompozycje Pinturicchiem.
"Wniebowzięcie" Rafaela jest jednym z niewielu obrazów powstałych jeszcze za życia Giulii, które daje nam informację na temat jej wyglądu. Uważa się bowiem, że to ją przedstawił artysta w dolnej partii jako rozmodloną grzesznicę obecną podczas Transfiguracji. I to właśnie z tym malarzem przede wszystkim wiązać należałoby przedstawienia Giulii (później małżonki Orsino Orsiniego), a nie innymi działającymi nieco wcześniej w Rzymie. Pomimo bowiem faktu, że pod koniec XV w. działali tacy artyści jak Perugino, Pinturicchio, Volterrano czy Peruzzi, to jednak żaden nie przedstawił Giulii w towarzystwie Aleksandra VI. Co więcej, nawet Vasari rozminął się z prawdą. Faktem jest, że Pinturicchio przedstawił Madonnę z Dzieciątkiem i być może modelką była Giulia, ale klęczący Aleksander VI pojawia się w zupełnie innej sali, towarzysząc Zbawicielowi podczas Zmartwychwstania. Tak więc czyżby odrestaurowane malowidło było jedynym światkiem romansu, który w owym czasie wstrząsał Rzymem? I w tej kwestii serial daleki jest prawdy.
Czas na kolejny spoiler: Giulia pojawia się po raz pierwszy podczas spowiedzi informując papieża, że jej mąż napawa ją lękiem i obrzydliwością. Zauroczony Rodrigo postanawia więc pokazać tajne przejście, dzięki któremu niezauważeni będą mogli przemieszczać się między Watykanem a jej pałacem. Jednakże romans między nimi w rzeczywistości zaczął się w 1489 r., a więc na trzy lata przed jego wyborem na głowę Kościoła. Wtedy to Giulia miała piętnaście lat, zaś przyszły papież - 58. Co więcej, kiedy w tym samym roku młodą dziewczynę wydano za Orsiniego, to właśnie potężny hiszpański kardynał był wtedy świadkiem na jej ślubie, a cała uroczystość odbywała się u niego. Nie dziwi więc, że ostatecznie Giulia, Lukrecja i Adriana Mila (opiekunka nieślubnych dzieci papieża) zamieszkały w okolicy Pałacu Watykańskiego i to one w znacznej mierze miały wpływ na to, jak kształtowała się polityka papiestwa w tym czasie. Kto chce wiedzieć więcej, niech zajrzy tutaj: link.
Jak widać zatem "The Borgias" mimo szumnych zapowiedzi jest kolejnym serialem bardziej nastawionym na seks i przemoc niż na historyczne opowiadanie faktów. Z jednej strony to dobrze, bo narracja jest ciekawie prowadzona (przynajmniej w pierwszym odcinku, który miałem możliwość obejrzeć jeszcze przed oficjalną premierą), ale jednak nadal nie trzyma on takiego "historycznego" poziomu jak chociażby parę lat temu "John Adams". Bliżej mu raczej do "Boardwalk Empire", gdzie z rzeczywistych postaci zostały w sumie tylko ich nazwiska i role w półświatku niż do np. "Rome", gdzie fabuła budowana była wokół nieistniejących w rzeczywistości archetypów starożytnych mężczyzn. Jeśli jednak pojawi się coś, co po raz kolejny dalekie będzie od artystycznej prawdy, to być może serial ten ponownie zagości na łamach niniejszego bloga ;-)
Super grafika
OdpowiedzUsuńDzięki, ale o jaką grafikę chodziło?
OdpowiedzUsuń