Siena, 9 czerwca 1311 r. Tłumy wiwatujących mieszczan i mieszkańców okolicznych wiosek. Wielkie wydarzenie społeczne, gospodarcze (pozamykano wszystkie sklepy), kulturalne, a przede wszystkim religijne. Dźwięk dzwonów we wszystkich kościołach oznajmiał o idącym w dostojny sposób orszaku z biskupem miasta na czele. Kler wraz ze sługami niósł wielkie dzieło – retabulum do głównego ołtarza budowanej wciąż katedry. Obraz uznany przez ówczesnych za “szlachetny” miał dać wieczną chwałę jego głównemu autorowi – Duccio di Buoninsegni, a centralna partia przejść do kanonu malarstwa europejskiego. To właśnie dzięki “Maeście”, bo Tronująca Madonna w czarnogranatowej szacie z Dzieciątkiem na ręce, zajmuje środkową część retabulum, Duccio nazywany jest największym malarzem w historii Sieny, przyrównywanym do roli Giotta we Florencji. Ale wielu historyków sztuki zazwyczaj bardziej interesuje tylna strona ołtarza. To tam w scenie “Ostatniej Wieczerzy” siedzących tyłem do widza Apostołów pozbawił aureoli. Dzięki temu udało mu się uniknąć komicznego efektu, jaki stał się udziałem Giotta w kaplicy Scrovegnich w Padwie, gdzie uczniowie wydają się mieć przecięte głowy błyszczącymi talerzami.
Duccio wsławił się także w inny sposób. To jemu przypisuje się niekiedy stworzenie, a przynajmniej transpozycję motywu opiekuńczej Madonny, który prawdopodobnie ma bizantyjskie pochodzenie. Już od XII w. na terenie Konstantynopola i Rusi obchodzono na początku października święto “płaszcza Maryi”, zwanego przez Rosjan “pokrowem”. Matka Boska miała w ramach swej opieki przyjmować pod ten płaszcz tych, którzy modlą się o jej wstawiennictwo (ciekawe, czy echem obchodów jest istniejące do dziś Święto Aniołów Stróżów, wypadające 2 października). Taką wizję mieli św. Andrzej wraz ze swoim sługą Epitaniuszem podczas jednej z modlitw w konstantynopolskim kościele. Ujrzeli oni orszak aniołów i Maryję, którzy wystąpili z ikonostasu, zaś Matka Boska objęła swym płaszczem i szalem modlących się w bazylice.
Ideę, by w ten sposób czcić Maryję w Europie zachodniej przejęły zakony żebrzące, przede wszystkim franciszkanie i dominikanie, a także cystersi. I to ich udziałem jest szybkie wykształcenie się dwóch typów “opiekuńczej Madonny” – tzw. Mater Misericordia (Matka Miłosierdzia), popularnej w Italii i Schutzmantelmadonny (Madonny Płaszcza Opiekuńczego) na północ od Alp. Duccio wiązany jest z oczywiście z pierwszym z nich. Analizując późnośredniowieczną sztukę ormiańską badacze doszli do wniosku, że pierwszym przedstawieniem miłosiernej Maryi w ten sposób jest jego malowidło, obecnie znajdującej się w Pinacotece Nazionale w Sienie. Artysta nawiązać miał po części do tematu Maesty, bo Madonna nie stoi, lecz siedzi, trzymając na ręce Dzieciątko, zaś pod jej płaszczem skrywają się trzej franciszkańscy mnisi.
Czy jednak jest to najstarsze przedstawienie tego typu? Możliwe, choć nie wszyscy się z tym zgadzają. Do równie starych (praca Duccia datowana jest zwykle na ok. 1280 r., choć czasami na ok. 1300) zalicza się także pewien południowoniemiecki kielich. I to chyba w tym rejonie (między pograniczem Rzeszy a północnymi włoskimi komunami) szukać należy XIII-wiecznych Madonn, otulających płaszczem modlących się do niej ludzi. Na początek więc warto wybrać się na wycieczkę do Narni. Niestety nie tej krainy z kronik C.S. Lewisa z gadającym lwem, małpą Krętaczem i osłem Łamigłówkiem, lecz 20-tysięcznej umbryjskiej miejscowości. Kilkanaście kilometrów od miasta z gryfem w herbie znajduje się Visciano, a w nim XI-wieczny trójnawowy protoromański kościółek Santa Prudenziana z korynckimi kapitelami w fasadzie. O ile turystów przyciągają zazwyczaj dziwne labirynty i znaki na kamieniach, użytych przez budowniczych, o tyle prawdziwe piękno znajduje się w środku. XIII- i XIV-wieczne freski w okolicy ołtarza i w krypcie są jedynie dodatkiem do najważniejszego malowidła, jakim jest Mater Misericordia. Pokazuje on to, co wyróżniać będzie prace włoskie od niemieckich – znaczna ilość ludzi oddających się pod opiekę Madonnie zamiast kilku, kilkunastu rozmodlonych nagich osób (jak w Sądach Ostatecznych), co praktykowano na terenach zaalpejskich. Badacze uznają zwykle ten fresk za XIII-wieczny, a więc to możliwe, że jest starszy od pracy Duccia. PS. Czy wam też wydaje się, że Maryja sprawia wrażenie trochę śpiącej?
Inne freski z tego kościoła można obejrzeć pod adresem parafii: http://www.santapudenziana.org/index.php/photo-gallery
My tymczasem wybieramy się w kolejną podróż – tym razem na północ. Bellinzona, stolica kantonu Ticino. Miasto znane z szalenie spontanicznego festiwalu karnawałowego Rabadan, średniowiecznych warowni wpisanych na listę UNESCO i zaprzyjaźnionego z AS Romą klubu piłkarskiego. Tym, co nas interesuje jest znajdujący się na obrzeżach miasta (15 minut pieszo od centrum) kościół San Biagio in Ravecchia z czworoboczną kampanilą. Do końca lat 80. i początku 90. dominującą hipotezą było, że większość fresków powstała w XIII w. wraz z początkiem budowy kościoła. Okazuje się, że jednak, że datować je należałoby na XIV i XV w. (tak m.in. Alessandra Campagna). Część z nich powiązano nawet z jednym z pierwszych wielkich artystów, jakich miały urodzić niezbyt żyzne ziemie Ticino i okolic Como czyli Mistrzem Sant’Abbondio. To on namalował freski w romańskim kościele o tym wezwaniu w Como (1. poł. XIV w.). Na łuku tęczowym kościoła w Ravecchii obok Madonny rozchylającej do maksimum swoje dłonie, by ogarnąć płaszczem jak największą ilość osób umieszczono także towarzyszące jej anioły, a poniżej scenę Zwiastowania.
Czas na ostatnie miejsce warte zobaczenia, gdy zabieramy się za poszukiwania początków analizowanego motywu ikonograficznego. Po przekroczeniu Alp warto zatrzymać się w Badenii-Wirtembergii w mającej raptem 3 tysiące mieszkańców miejscowości Wangen obok Göppingen. Kusi ona interesującymi freskami chóru kościoła św. Mikołaja (datowanymi także na ok. 1300 r.). W podłuczu jednego z wąskich okien umieszczono po jednej stronie Maryję, a po drugiej schodzącego z krzyża Chrystusa, ukazującego swe bolesne rany. Ze względu na niewielką ilość miejsca z natury horyzontalne przedstawienie, jakim jest Madonna Płaszcza Opiekuńczego, zostało ścieśnione do maksimum. Maryja zgina ręce w łokciach i wygląda poniekąd jak nietoperz z trzymanym w dłoniach płaszczem. Artysta jednak obydwie postaci przedstawił dość naturalnie, a ubiór oddających się pod opiekę Matce Boskiej wskazuje na związki z typem malarskim, jaki święcić będzie już w XIV w. triumfy na Półwyspie Apenińskim.
Czy więc to Duccio jest odpowiedzialny za rozpropagowanie wschodniego motywu w zachodniej Europie? Być może tak, jeśli wierzyć datacjom przyjętym przez historyków sztuki (warto dodać, że większość analizowanych prac nie ma archiwaliów). A może jest to zasługa innego artysty, którego imię lub pochodzenie ukrywa się w pomrokach dziejów… Dotychczas teorię o Ducciu wspierało to, że po zdobyciu Konstantynopola przez zachodnich krzyżowców wielu artystów z Bizancjum przybyło do Italii i tam stworzyło charakterystyczny styl malarskiego Trecenta. Być może więc wraz z nimi przybył pomysł ukazania w sposób bardziej realistyczny opieki Maryi nad wiernymi - poprzez otoczenie ich płaszczem, a nie jedynie spoczywanie w zastygły sposób na tronie w Dzieciątkiem. Jakiekolwiek jest jednak rozwiązanie tego problemu, to dopiero późniejsze porównanie sposobu ujęcia tematu “opiekuńczej Maryi” we Włoszech i Niemczech ukazać nam może różnice w świadomości i religijności późnego średniowiecza.
Świetny blog który zamierzam zgłębić gdyż porusza temat który mnie żywo interesuje, choć nie zawsze zgadzam się z opinią autora, np. co do aureoli na fresku Giotta. Widziałam ten fresk jakiś czas temu i nie odniosłam takiego wrażenia. Jest to oczywiście kwestia indywidualna a sztuka ma prawo budzić w nas całkowicie różne skojarzenia i to jest piękne! Co do Madonny Miłosiernej spotkałam podobny fresk w Badia di Ganna w prowincji Varese, która graniczy ze Szwajcarią, piszę o tym na moim blogu we wpisie http://sukienkawkropki.blox.pl/2010/07/Ganna.html. Nie jestem fachowcem od sztuki ale porusza mnie to co piękne a szczególnie malarstwo. Przez wiele lat mieszkałam w Lombardii i dużo wędrowałam po bliższej i dalszej okolicy. Niejednokrotnie też ku mojemu zaskoczeniu odkrywałam prawdziwe skarby w małych miejscowościach z dala od utartych szlaków turystycznych. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńdzięki za komentarz. Co do aureoli, chodziło mi o aureolę Apostołów siedzących bliżej widza w obrazie Duccia: http://www.wga.hu/preview/d/duccio/maesta/verso_1/verso03.jpg (ob. w Museo dell'Opera del Duomo w Sienie). Te postaci nie mają aureoli - jakby prześwituje ona nad białym obrusem stołu. Natomiast aureole mają uczniowie siedzący po drugiej stronie, obok Jezusa. Fresk Giotta z kaplicy Scrovegnich widziałem ostatni raz w 2009 r., więc może coś się zmieniło (umielbiam "twórcze" włoskie renowacje), ale wtedy Apostołowie mieli jeszcze czarne aureole, tak jak to miało miejsce wcześniej: http://www.wga.hu/preview/g/giotto/padova/3christ/scenes_3/chris13.jpg. To właśnie o tym, że Duccio nie popełnił tego błędu, piszę na wstępie :) A ten fresk z S. Gemolo w Gannie wygląda mi na XV-wieczny, ale akurat w tym wypadku bardzo się waham. Pierwsze freski są z przełomu XIII i XIV w., a jedna z książek podaje, że ten akurat fresk z Mater Misericordią jest dużo późniejszy (koniec XV w.), chociaż mi wygląda na młodszy (góra, przełom XIV i XV w. lub początek XV w.).